poniedziałek, 5 stycznia 2015

"But leaving now would be a good idea, so catch me up on getting out of here."

4:55. Budzik.
Dwudziestominutowa ciężka walka z własnym organizmem. Przygotowania do wyjścia przy akompaniamencie pozytywnych dźwięków. Muzyka przywołująca wspomnienia odległych czasów. Zasłuchuję się zupełnie i w rezultacie wybiegam spóźniona na autobus.
6:02. Przystanek.
Ja, dwie pary skarpetek, płatki śniegu wpadające prosto za szalik i smagające natarczywie twarz. Nieudana próba ukrycia przed nowym dniem w kapturze. Łzawiące oczy widzą niedokładnie ulicę oświetloną przez nikłe światło samotnej lampy.
Falstart. Przewoźnika. A może raczej powinnam powiedzieć: rozporządzenia władz szkoły. Nie będzie wolnego dla maturzystów?, to nie przyjedzie im jedyny autobus i również się nie pojawią, szanowna pani dyrektor (miejsce na ironiczny uśmiech).
6:15. Telefon do mamy.
6:21. Ponownie kuchnia. 
Suche ręce zaledwie w kwadrans zdążyły zupełnie skostnieć, więc ogrzewam je o nowy kubek herbaty. Szok termiczny dla skóry jest zbyt duży. Bliski kontakt z porcelanową powierzchnią sprawia fizyczny ból.

Upadłam wczoraj w miłość. Po raz drugi. Do zespołu, który słuchałam zagorzale chyba jako dwunasto- lub trzynastolatka. Czasem dobrze jest się zgubić w Internecie. Szczególnie w tych dobrych ciemnościach youtube'a.

6:58. Czas na śniadanie.
                                                                   ***

                            Panic! At the disco - New perspective (acoustic)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz