środa, 31 grudnia 2014

"How am I gonna be an optimist about this?"

But if you close your eyes
Does it almost feel like nothing changed at all?
And if you close your eyes
Does it almost feel like you've been here before?

***
niepójście na koncert trasy Bad Blood niniejszym uzyskało miano oficjalnej porażki 2014

***
Bastille - Pompeii (Mahogany Session)

niedziela, 21 grudnia 2014

"How do we get through tomorrow, everyday?"

Podejrzewam, że nie przetrwam, więc chrzanić to wszystko,
Gardzę ludźmi, świętami, nowym rokiem
Gardzę takim życiem
I już go dłużej nie chcę

***
Jamie Woon - Tmrw

niedziela, 14 grudnia 2014

"Take my mind and take my pain... and heal."

 Świat nie jest instytucją zajmującą się spełnianiem marzeń

***
Obejrzałam jeden film o fizycznych i psychicznych torturach, a potem kolejne trzy pod rząd o umierających ludziach, samotności, opuszczeniu, beznadziejności, śmierci... które były psychiczną torturą.
Czuję jakbym spadała. W ciemność.
Wszystko czego się ode mnie wymaga to jednoczesne pochłanianie nowego materiału i przypominanie starego. Jaki ma to wszystko sens? Ludzie umierają każdego dnia. W zapomnieniu.
Wszyscy chodzimy po tym świecie i jesteśmy nieszczęśliwi. W pogoni za rzeczami, które nie mają żadnego znaczenia. Za bezużytecznymi, ustalonymi wyznacznikami nicości. Dążymy ku nim, bo tak trzeba, bo to ten moment, bo nie ma powrotu.
Chciałabym zapomnieć o przeklętej maturze, która daje mi wielkie nic. Studia, które dają jeszcze większe nic. Abstrahując od tego, że zupełnie nie mam na nie żadnego pomysłu... Nie mam także ochoty ani chwili dłużej tkwić nad repetytoriami, doprowadzając organizm do tego poziomu wyeksploatowania, w którym nie potrafię już trzeźwo myśleć. Po to tylko... no właśnie - po co? Jestem świadoma, że mam problem. I to duży, zważywszy na napięty każdego tygodnia grafik. Na grudzień za oknem. Wszystko nie daje mi o tym ot tak, po prostu zapomnieć.
Ale jest coś jeszcze. To uczucie, którego doznaję tylko i wyłącznie ja, wracając codziennie tą samą drogą. Nie umiem się go wyzbyć. Tego głosu szepczącego mi do ucha, że zmarnowałam kolejny dzień.
Dni, które przechodzą swobodnie w tygodnie, miesiące, lata. To jest coś przez co nie mogę spać po nocach, co przeraża mnie bardziej niż cokolwiek innego.
Wystarczy tego zmarnowanego czasu.
Wystarczy.
Bo wszystko co mi się tak naprawdę marzy, to wyjęcie z szafy walizki, spakowanie najważniejszych rzeczy i zostawienie wszystkiego za sobą. Wyjazd do innego miejsca, miasta, mieszkania, kraju, ludzi. Bez powrotu. Potrzebuję zmiany. I to ogromnej. Boję się jej. Nie jestem typem nieustraszonego, patrzącego pozytywnie na życie odkrywcy. Tak bardzo mi do niego daleko...  Mimo to czuję, że muszę coś zmienić albo w bardzo szybkim tempie zupełnie stracę zmysły. Jestem już nawet zmęczona myślą o śmierci jako alternatywnie uwolnienia od beznadziejności każdego dnia.
Chciałabym żyć. Nie tylko istnieć.
Teraz. Nie jutro, nie za tydzień, nie kiedy ten cholerny maj dobiegnie końca.
TERAZ.
Bo robi się tutaj coraz ciemnej i ciemniej...
A ja boję się ciemności.

***
Tom Odell - Heal